cze 13 2006

Poszukiwanie wiary


Komentarze: 0

Wyruszyłam w niedaleką podróż, taką modną dziś wyprawę w głąb siebie. Byłam na skarpie, pola zaoranie dokładniej niż wcześniej, nie ma już łąki która była tam co najmniej 15 lat. Technika urzędników zrobiła swoje, dobrze że jeszcze jeziora i bagnisk nie zaorali. Mam iść jutro na rozmowę, jakoś nie śpieszy mi się do pracy, chcę być jeszcze małą dziewczynką, która będzie miała upragnione wakacje, takie zawsze niesamowite, kolorowe. Nowe wrażenia, przyjaźnie i we wrześniu w dwóch warkoczykach i białej bluzeczce pobiegnie do kucyka. Jak ja za tym tęsknię... Wtedy byłam pewna, pewna, że nie podrę spodni które podarłam, że zostanę prezydentem i nie zakocham się w facecie. Pewna, że jak będę tylko chciała to osiągnę, wszystko co tylko sobie wymarzę. Chciałam pokazać wszystkim kim jestem, że ze mną nie można zadzierać, bo jestem silna, mściwa, niedostępna. A teraz sama nie wiem... Czego chcę i na co mnie stać, za to mam kręćka na wynajdywanie tego czego nie umiem, czego nie dam rady, a najgorsze jest to, że to wcale nie jest ostrożność. To jest punkt. I wcale mi na niczym nie zależy i nic nie wiem, to znaczy wiem, że nie wiem czego to wina, po prostu się zbierało, aż ktoś nie był łaskaw wyciągnąć zawleczki... Wszystko pieprzę, a jak komuś się coś nie podoba, to niech mi da spokój i robi swoje, a nie krytykuje.

adrastea : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz