Komentarze: 2
Czym że jest życie??? Szeregiem natchnionych szaleństw??? Czy może obowiązkiem do spełnienia??? A może jednym i drugim zarazem? Pytania i odpowiedzi... Nie zawsze takie jakich oczekujemy. Miliony zagadek i niepewności. Kiedyś próbowałam dociec prawdy...
Ale stwierdziłam, że nic nie można przewidzieć, poddaję się temu zbiorowi zdarzeń. Mam na koncie masę uczynków dobrych i złych (no i jeszcze istnieją te „pomiędzy”), ale co w życiu jest istotne??? Dowiemy się tego dopiero po dłuższej chwili, albo utracie tego, co minęło i nie powróci. Czy potrafimy ufać, mimo tego co boli??? TAK - najważniejsze jest próbować. A wybaczać??? Czy ja umiem wybaczać? Umiem.. Na pewno innym. A sobie??? Czy potrafię czerpać siły z czegoś, co jest czyste jak miłość dla drugiej osoby??? Dlaczego czerpię siły z nienawiści??? Dlaczego w ją pokazuję??? Może jestem zbyt słaba, żeby się przyznać. Muszę ukrywać strach i słabość narzutą twardej skorupy. Nagle zjawia się człowiek, robi wyrwę w murze, a ja się wstydzę, tak bardzo się wstydzę. SIEBIE. Nie tego co na zewnątrz, tylko tego co tam ukryte... mojego źródła przetrwania i egzystencji. WSTYDZE SIĘ SŁABOŚCI I POKAZANIA JEJ KOMUKOLWIEK, A NAJBARDZIEJ SOBIE. Wszystko co złe nagle się chowa, (tak, chowa głęboko przed wszystkimi), coś na zasadzie pluj mi w twarz ja i tak będę się śmiać i rozśmieszać wszystkich dookoła. Ale pewnego razu oddam (nie zrobię Ci krzywdy, ty sama się zniszczysz), poczujesz to, co ja poczułam. Co prawda nie oddam temu, komu się należy, ale oberwie ktoś inny albo inni. Chociaż nie jestem do końca zła, nikt chyba nie jest... I są ludzie których nie tknę swoją nienawiścią (oni chyba to wiedzą).