Piwo... kostki brukowe... siniaki... kolczyki z różańca... pub... Chyba się naprawdę starzeje. Kiedyś mogłam balować cały tydzień, a teraz to zaczynam się domyślać co znaczy kac...
Dzisiaj...
Tak jakoś wyszło dzisiaj że matka była w szkole... Oczywiście wszyscy mówili że referat jest na czwartek, ale był na dzisiaj. Więc trzeba to było załatwić szybko, potrzebny komp z dostępem do sieci, drukarka i zwolnienie które załatwione zastało przez fakt, krzyknięcia na korytarzu że potrzebuje i że ma coś wymyślić... Poleciałam, napisałam, zjadłam trochę cukierków i pogrzebałam w kablach żeby prawidłowy kabel pasował do odpowiedniej dziurki, w prawidłowym kompie. Przy okazji robienia zamieszania w firmie przywiązałam się do paska, który pasował akurat od moich spodni... Poszłam do szkoły wlazłam i mi się palić za chało, co jednak było o dziwo możliwe i mój głód także został zaspokojony paczką chipsów. Geografii nie opisuje bo niby po co...