Komentarze: 10
I kolejny dzień bez kompa... Jak długo można wytrzymać? Niewiem, ale już nerwy mi puszczają...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
I kolejny dzień bez kompa... Jak długo można wytrzymać? Niewiem, ale już nerwy mi puszczają...
Nie mam kompa... Nie mam się gdzie wyżyć. Jestem znerwicowana i pusta. Jak bym nie umiała żyć... ;(
RATUNKU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dlaczego życie nastolatki jest takie trudne?
Może dlatego, że przeżywa okres dojrzewania, przemian fizycznych i psychicznych. Zachwiań równowagi emocjonalnej i mniejszej niż u dorosłych świadomości swoich czynów, spowodowanych przemianami w mózgu i nie wykształcenia się do końca małego punkciku odpowiedzialnego za tą równowagę.
Więc dlaczego, w takim razie, są niekiedy zdolne wytrzymać więcej negatywnych emocji niż dorośli?
Może dlatego, że mają więcej nadziei? A może po prostu są silniejsze? Bardziej wytrwałe? Wierzą w swoje siły i siły innych? Wydaje mi się, że raczej ukrywają to co jest negatywne, bo niby po co pokazywać, co budzi smutek jeśli nie jest to, ani ciekawe, ani nie podnosi na duchu? Przytłacza nie tylko ich, ale również dorosłych, którzy tak szybko tracą nadzieję... Tego co jest chyba najważniejsze, bo bez nadziei niema chyba nic. Ale tak naprawdę nie chodzi tylko o dorosłych. Chodzi o nas samych, kiedy pomagamy innym uwierzyć, kiedy sami zaczynamy dochodzić do tego, że wiara ma jednak sens.
Z każdej beznadziejnej sytuacji w końcu jest wyjście, coś na zasadzie „Burzy mózgów” w przedsiębiorstwach (tyle, że to dzieje się samo, w nas samych ;).
Za półtorej godziny dowiem się, co ze mną będzie... Jeszcze tak się nigdy nie bałam. M. jest nieprzewidywalna..., a najgorsze jest to, że ma w sobie tyle agresji i złości do świata.
Telefon, to nieraz taka niepotrzebna rzecz... Wchodzę sobie do domu i dzwoni telefon ;)
-Nakarmiłaś psa?
-No, tak prawie.
-Zapłaciłaś rachunki?
-No, tak prawie.
-Masz co jeść?
-No, tak prawie.
-Byłaś w szkole?
-No, tak prawie.
-To cześć.
-No pa.
Idę do lodówki...
Wychodzę z kuchni i mam moralnego kaca...
Pies ma pustą miskę, w lodówce pusto, a ja wstałam o wiele za późno, żeby zdążyć na ostatnią lekcje. Nie wspominam już o rachunkach, bo niby po co?...